Ciekawym cosezonowym rytuałem, któremu przyglądam się z niemijającym zdumieniem, jest oczywiście stanie w korkach na trójmiejskiej obwodnicy. Jako mieszkaniec Chyloni mam okazję oglądać końcowy odcinek tej makabreski i mam wrażenie, że gdyby dziś Hans Memling malował piekło, to ilustrowałby je obrazkami ludzi uwiezionych godzinami w autach. W tym roku jednak władze Gdyni zadbały także o miejscowych, umożliwiając im podobne przeżycia na drogach dojazdowych na Karwiny i Dąbrowe. Po tym, gdy korki na naszej wiecznej inwestycji – Węźle Karwiny – nieco zelżały i ludzie nabrali się, że będzie już prawie znośnie, administratorzy miasta dokonali kilku szybkich korekt i – wszystko wróciło do normy. Znów ludzie spędzają życie stojąc, trenują cierpliwość, równowagę życiową i budując odporność na stres. Znów poznajemy na nowo znaczenie łacińskiej paremii „Festina lente”, znów mamy niespodziewanie czas dla dzieci, jeśli to akurat z nimi zamknęliśmy się w pojeździe. Drugą młodość przeżywają audiobooki i podcasty, w Internecie trwają licytacje, ile godzin kto pokonywał jaki odcinek – słowem: buduje się wspólnota. Wspólnota udręczonych, umęczonych, sfrustrowanych i zirytowanych. Nic wiec dziwnego, że ogłoszona przez Gdyński Dialog zbiórka środków na billboard o zaczepnej i jakże prawdziwej treści „W GDYNI PRĘDZEJ DOJDĘ NIŻ DOJADĘ” osiągnęła cel zaledwie po dwóch dobach, a ludzie wskazywali kolejne miejsca, gdzie takie hasło powinno się pojawić. Baner już stoi przy Morskiej – tam akurat było wolne miejsce – zatem każdy, kto się dołożył, niech czuje, że to przekaz także od niego. Znajdziecie łatwo – naprzeciwko tego miejsca, gdzie nie budują obiecanego lodowiska.
Są wakacje, urlopowy nastrój, nie ma co się napinać i być śmiertelnie poważnym. Póki jeszcze politycy w ramach kampanii nie naszczuli nas wszystkich na siebie, trzymajmy luz. Można uśmiechnąć się do lekko figlarnej treści billboardu, ale można pożartować w innej wersji. Nie wiem, czy znacie Państwo ten dowcip - mi się bardzo spodobał. Słyszałem go kiedyś w wersji łódzkiej, a teraz wrócił w gdyńskiej:
O poranku prezydent Gdyni wsiada do urzędowej limuzyny stojącej pod domem i mówi do kierowcy: - Mam pilne spotkanie, musze za 15 minut być w urzędzie! Na co rozbawiony i zaszokowany kierowca mówi: - Nie ma opcji szefie, korki wszędzie, wszystko rozkopane, bez szans - co najmniej godzina! Prezydent naciska i mówi: - Ale ja muszę, to kluczowe spotkanie, megaważne, dostaniesz bonus, ale muszę zdążyć! Na co kierowca mówi: - Dobrze, ale zawiąże ci oczy. Zaskoczony prezydent się zgadza. Po 15 minutach parkują pod urzędem. Szczęśliwy i zaskoczony prezydent rozwiązuje opaskę na oczach i mówi do kierowcy: Wielkie dzięki! Jak ty to zrobiłeś?! Na co kierowca mówi stanowczo: - Nie powiem ci, bo też rozkopiesz!
ZYGMUNT ZMUDA – TRZEBIATOWSKI
*A ponadto uważam, że Polanka Redłowska nie powinna być sprzedana, Norman Davies powinien być Honorowym Obywatelem Gdyni, a w Gdyni czasem łatwiej dojść niż dojechać.
CZYTAJ TAKŻE:
GDYNIA DO PRZEGLĄDU: "Nie zostawiamy w tyle swoich ludzi"
Nowi ministrowie w rządzie Donalda Tuska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?