Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

To jedyny taki egzemplarz w Polsce. Olga Stelmach wyhaftowała książkę z myślą o dzieciach. Można ją oglądać w bibliotece w Przechlewie

Olek Knitter
Olek Knitter
Olga Stelmach pochodzi z Ukrainy, ale już od dawna mieszka w Przechlewie w powiecie człuchowskim. Tu zamieszkała, ma rodzinę. Od 12 lat haftuje. Niedawno wyhaftowała ... książkę. To jedyny taki egzemplarz w Polsce i dopiero drugi na świecie. - To jest bajka dla dzieci o Olusiu i o jego przyjacielu - ulubionej maskotce Misiu – mówi pani Olga, pracownik przechlewskiej biblioteki.

Do tej pory z rąk Olgi Stelmach wychodziły bardziej standardowe prace jak obrusy, obrazy, torebki, pościel czy odzież. Ma za sobą już kilka wystaw swoich dzieł. Ostatnio w bibliotece prezentowała bombki i pojemniczki na świąteczne słodycze. Wcześniej przez dwa lata prowadziła w Człuchowie sklep z haftami.

Haftowana książka z Przechlewa

Skąd więc pomysł na pierwszą w Polsce i drugą na świecie haftowaną książkę? Wszystko zaczęło się 1 września 2019 roku, kiedy pani Olga rozpoczęła pracę w bibliotece w Przechlewie. Świat biblioteki bardzo ją zainteresował i jak się okazało, również zainspirował, choć wcześniej zamiast czytać, zajmowała się dziećmi lub właśnie haftowała. W lipcu zeszłego roku pani Olga wzięła udział w szkoleniu. To był moment przełomowy i to wpłynęło na to, że powstała wyjątkowa praca.

- To było szkolenie o ręcznie robionych książkach, które mogą służyć do pracy sensorycznej z dziećmi. Pani Wanda, która prowadziła te zajęcia, pokazywała nam swoje różne książki, które powstały z guzików, kamyczków i innych ręcznie wklejanych rzeczy. To mnie zainspirowało i pomyślałam, że chciałabym też coś takiego również zrobić – mówi Olga Stelmach.

Wybór padł na kanwę, mulinę, nici, koronkę i haft. - Sprawdziłam, że w Polsce nie ma żadnej haftowanej książki. Na świecie jest tylko jedna, więc pomyślałam, dobrze, to spróbuję – mówi pani Olga. - To było dla mnie duże wyzwanie. Sama sobie postawiłam wysoko poprzeczkę.

To jedyny taki egzemplarz w Polsce. Olga Stelmach wyhaftował...

Do książki usiadła zaraz po szkoleniu, już w zeszłe wakacje. Pomysł spodobał się dyrektorce biblioteki Elżbiecie Baran. - Pani dyrektor, za co jej dziękuję, wspierała mnie w całym tym procesie, choć na początku nie wiedziałyśmy dokładnie, co powstanie i co będzie dalej z tą książką – mówi pani Olga.

20 stron haftowania

Prace trwały aż do marca, a więc około siedmiu miesięcy. Najpierw powstał tekst do książki.

- Dużo zawdzięczam swojej córce Ilonie, bo pomogła mi sprawdzić tekst, czy nie ma błędów – śmieje się pani Ilona.

Po pierwszych domowych korektach tekst trafił również do pani Gabrysi w bibliotece, która sprawdziła jeszcze raz, czy nad literkami i pod nimi są wszystkie „ogonki”, kropeczki itp. - Jestem z Ukrainy, więc troszkę było do poprawy – śmieje się pani Olga.

Gdy już powstał tekst, pani Olga zaczęła go cierpliwie haftować na każdej z 20 stron. Powstały też rysunki. Następnie pani Olga zszyła wszystkie strony. Jak dodaje autorka, w ostatecznym powstawaniu dzieła pomogła jej też teściowa, która zszywała książkę koronką. - Dziękuję jej za to – mówi bibliotekarka z Przechlewa.

O czym lub też o kim jest pierwsza w Polsce haftowana książka? - Powiem szczerze, o moim synku Aleksandrze, czyli Olusiu. - To jest bajka dla dzieci o Olusiu i o jego przyjacielu - ulubionej maskotce Misiu. Oni codziennie spędzają razem czas i pewnego dnia wymyślili nową zabawę, w którą następnie bawią się przez cały tydzień. Po drodze mają różne przygody. Wszystkich szczegółów nie będę zdradzała – mówi Olga Stelmach.

Książka sensoryczna dla dzieci

Książka ma jednak jeden bardzo ważny walor. Jest nie tylko duża, kolorowa i z fajną historyjką. Pozwala też pracować sensorycznie z dziećmi. - Chciałam, aby nie była to zwykła bajeczka, którą dziś się przeczyta, a jutro o niej zapomni i weźmie do ręki kolejną. Takich ładnych, ilustrowanych książek jest bardzo dużo, nawet u nas w bibliotece – mówi pani Olga.

Jej książka daje różne możliwości powrotu do niej. Ma „ukryte” zadania, pytania i można różnie stymulować dzieci do różnych zabaw z książką. Wyhaftowane są różne rzeczy (zwierzęta i owoce czy warzywa), różne kształty, różne kolory i różne motywy.

Na stworzenie książki pani Olga zużyła 25 metrów kanwy i ponad 200 metrów koronki. Zrobiła ponad 140 tysięcy krzyżyków, choć te liczyła dopiero na koniec, więc może być ich jeszcze więcej. W książce pani Olga zastosowała cała tęczę kolorów, łączyła zwykłą mulinę z inną muliną metaliczną, by różniły się w dotyku. Zresztą tak, jak imiona Oluś czy Misiu, które na każdej stronie haftowane są koralikami. W książce znajdziemy łącznie 46 różnych ilustracji.

Pani Olga marzy, aby wydać tę książkę. Oczywiście „papierową”, bo nie będzie już haftowała setek czy tysięcy egzemplarzy. Chce dać możliwość innym rodzicom czytania jej razem z dziećmi. - Szukamy z panią dyrektor wydawnictwa – mówi pani Olga.
Koronawirus nie sprzyja tej „operacji”, ale wszyscy mają nadzieję, że w wakacje będzie można ją książkę kupić czy wypożyczyć. Póki co można można ją w całej okazałości oglądać w przechlewskiej bibliotece.

Mimo że praca nad pierwszą książką dała się autorce we znaki i pani Olga miała pokłute palce czy zmęczone oczy, to już myśli nad kolejną taką pracą. Zdradza, że ma już pomysł na drugą książkę. Bohaterką ma być dziewczynka o imieniu Ilona, czyli tak, jak jej córka. - Wenę mam, ale za dużo nie chcę jeszcze zdradzać – zastrzega pani Olga. - Jak mówi reakcja dzieci jest warta tego, by dalej tworzyć.

Książka w całości powstawała w domu. - Dziękuję też mojemu mężowi, który kupił mi wygodny fotel do haftowania, dzięki czemu praca poszła sprawnie i nie bolały mnie plecy. Wcześniej po kilkudziesięciu minutach już czułam ból, bo to nie jest tak, jak może się fajnie wydawać, że tylko się siedzi i haftuje – mówi autorka książki.

A skąd w ogóle pomysł na haftowanie w życiu pani Olgi? Jak przyznaje, jej mama jest położną i nie ma do tego smykałki. Po prostu pani Olga pewnego dnia usiadła, zaczęła haftować i sama się wszystkiego uczyła oraz wyznaczała sobie kolejne wyzwania i cele. Dopiero po czasie okazało się, że kiedyś haftowała jej babcia. Po śmierci babci znalazła jej prace, ale nigdy babci przy pracy nie obserwowała. Na pewno teraz babcia może być dumna z wnuczki tak, jak są jej dzieci, mąż i cała rodzina....

Ciekawostki o książce wyhaftowanej w Przechlewie

  • powstawała siedem miesięcy
  • ma 20 stron
  • zawiera 46 ilustracji
  • do jej powstania zużyto 25 metrów kanwy
  • obszyta jest koronką o długości 200 metrów
  • w książce jest 140 tysięcy krzyżyków
od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chojnice.naszemiasto.pl Nasze Miasto