Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Człuchów, Rzeczenica. Problem z szacowaniem szkół łowieckich. Minister proponuje pójście na ugodę

Beata Gliwka
Spotkanie w sprawie szacowania szkód w rzeczenicy
Spotkanie w sprawie szacowania szkód w rzeczenicy P. Furtak
Henryk Kowalczyk, minister rolnictwa zwrócił się do Polskiego Związku Łowieckiego o to, żeby koła łowieckie zawierały ugody z rolnikami. Powodem są problemy z szacowaniem szkód w uprawach rolnych po nowelizacji przepisów. Zdaniem samorządowców pismo ministra do PZŁ to tylko kolejny absurd, ale...

Przypomnijmy, że problem wywołała nowelizacja ustawy Prawo łowieckie z 22 marca 2018 r. która weszła w życie 1 kwietnia br. Zgodnie z nową ustawą za szacowanie szkód rolniczych odpowiadają obecnie samorządy (wcześniej byli to przedstawiciele kół łowieckich), a w trzyosobowych komisjach, powoływanych przez wójta czy burmistrza, muszą znaleźć się przedstawiciele sołectw, czyli sołtysi, albo członkowie rad sołeckich, rolnik, na którego polu doszło do szkody oraz myśliwy z danego okręgu łowieckiego.
Kłopot w tym, że do tej pracy, za którą nie przewidziano wynagrodzenia, żaden z sołtysów się nie garnie. Stąd też gminy mają problem z zebraniem komisji, a wnioski już napływają. W ciągu trzech dni od złożenia wniosku rolnik powinien być poinformowany o terminie szacowania, a szkoda - oszacowana w ciągu siedmiu dni.

- Ustawa nie określa w żaden sposób na jakiej zasadzie sołtys ma pracować w komisji. Tymczasem sołtys to w zasadzie działacz społeczny, jako wójt nie mogę go zmusić żeby chodził i szacował szkody – mówi Tomasz Ginda, wójt Rzeczenicy. - Tym bardziej, że tych szkód jest dużo. Przykładowo na terenie gminy Rzeczenica jest siedem kół łowieckich. W zeszłym roku tylko w jednym kole było około 300 podań. Można sobie wyobrazić teraz sołtysa, który jest gdzieś zatrudniony, albo nawet prowadzi własne gospodarstwo, który jeździ i szacuje… Trudno się dziwić, że sołtysi nie chcą tego robić, zwłaszcza za darmo, bo burmistrz czy wójt nie może dać nawet takiemu sołtysowi delegacji na dojazd. Poza tym wiąże się to często z dużą odpowiedzialnością, bo na dużych areałach, odszkodowania sięgają nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych. Sołtys, który ma oszacować szkody, nie mając o tym pojęcia, bo nie jest jeszcze przeszkolony, ma sporządzić protokół i wziąć na siebie za to odpowiedzialność.

Minister środowiska Henryk Kowalczyk jako rozwiązanie problemu z powoływaniem komisji ds. szacowania szkód łowieckich na terenach rolnych zaproponował ugody „poza procedurą”. W piśmie do Polskiego Związku Łowieckiego zwraca się do zarządców oraz dzierżawców obwodów łowieckich, aby zawierali porozumienia z rolnikami, w drodze ugody, poza procedurą dochodzenia odszkodowania wskazaną w ustawie - Prawo łowieckie. - Ugoda może być zawarta na zasadach określonych w ustawie Kodeks Cywilny (...). Jednak gdy ugoda nie wyczerpie całości roszczenia tj. gdy poszkodowany nie zgodzi się z wysokością odszkodowania, poszkodowany rolnik może odwołać się do nadleśniczego – zaznacza minister.

- Teoretycznie jest to możliwe. Rolnik nie zgłosi szkody w gminie, nie napisze wniosku. Zwróci się bezpośrednio do koła łowieckiego i jeśli obie strony będą w miarę elastyczne - mogą się dogadać. Ale… nie jest to zgodne z ustawą, to może rodzić obawy - zauważa wójt. - Koła łowieckie też podlegają kontrolom, są rozliczane przez komisję rewizyjną. Wypłacą rolnikom pieniądze za szkody „poza ustawą” i co dalej? Ktoś może zapytać – daliście rolnikowi tyle pieniędzy, a gdzie była komisja?

Spokojnie do tematu podchodzi Stanisław Winnicki, prezes Koła Łowieckiego „Ponowa” Szczecinek, który od wielu lat zajmuje się szacowaniem szkód rolniczych m.in. w gminie Rzeczenica i Biały Bór.

- Spodziewałem się, że musi nastąpić coś, co umożliwi realizację likwidacji szkód. Wiadomo, że szkody powstają głównie na wiosnę, są to szkody głównie w użytkach zielonych i trzeba je zwyczajnie szacować, sporządzać dokumentację i płacić za szkody. To nie może czekać na regulacje legislacyjne - mówi.
Na ile pismo ministra spełnia wymogi formalne w kwestii szacowania?
- Na pewno jest to wskazówka, że będzie nowelizowana „jeszcze ciepła” ustawa. Widzimy niedoskonałość obecnej ustawy, ale od szacowania nie uciekniemy. Zaś przedłużanie likwidacji szkody jeszcze ją powiększa. Nie oceniam aktów prawnych, uważam, że trzeba je realizować albo je zmieniać. Trzeciej opcji nie ma. Skoro naszym obowiązkiem jest płacenie za powstałe szkody, to w naszym interesie jest, żeby ją w wyznaczonym czasie oszacować, podpisać protokół – czy szacowania, czy ugody – i wypłacić odszkodowanie. Uważam, że skoro to my mamy płacić odszkodowanie, to nie jest złamaniem aktu prawnego, jeśli pojadę z rolnikiem, oszacujemy szkody i podpiszemy akt ugody - dodaje Winnicki. - W naszym kole przyjęliśmy taką procedurę jeszcze zanim poprosił o to minister. Zawieramy bardzo wiele ugód, co skraca całą procedurę i obie strony są zadowolone. Oczywiście zdarzają się sytuacje kiedy stanowiska są rozbieżne i nie można się dogadać „na polu”, ale to są pojedyncze przypadki.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na czluchow.naszemiasto.pl Nasze Miasto